
We wrześniu informowaliśmy o próbie otrucia Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego opozycjonisty. Do zdarzenia doszło w sierpniu, kiedy na pokładzie samolotu mężczyzna zapadł w śpiączkę (więcej tutaj).
Nawalnego, na prośbę rodziny przewieziono na leczenie do Berlina. Obecnie opozycjonista przebywa w Niemczech na rehabilitacji.
Głos w sprawie zabierał m.in. Mateusz Morawiecki, który mówił: "Przypadek lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego pokazuje, jak Rosja traktuje swoich obywateli i liderów. [...]".
Według informacji niemieckiego rządu, mężczyznę próbowano otruć nowiczokiem. Sam Nawalny uważa, że za próbą otrucia stoją władze rosyjskie razem z Władimirem Putinem.
Teraz okazuje się, że "wobec Aleksieja Nawalnego wszczęto sprawę karną dotyczącą malwersacji finansowych" - poinformował Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.
Według śledczych, opozycjonista przeznaczył na osobiste wydatki ponad połowę środków zebranych dla Fundacji Walki z Korupcją oraz innych organizacji pozarządowych. Miał wydać te pieniądze na wypoczynek za granicą, a także dobra materialne.
Według Nawalnego, wszczęcie sprawy karnej jest wynikiem tego, że "rosyjski prezydent Władimir Putin wpadł w histerię".
Dzień wcześniej, Federalna Służba Więzienna w Rosji wezwała mężczyznę do pilnego pojawienia się w jej oddziale w Moskwie. Oznajmiono przy tym, że Nawalny nie wywiązuje się z warunków, jakie go obowiązują podczas odbywania kary w zawieszeniu. Zagrożono mu przy tym, że wyrok w zawieszeniu wydany w 2014 roku może być zamieniony na karę pozbawienia wolności.
Zdjęcie: Wikimedia Commons
SKOMENTUJ